Słuchałem z fascynacją jak Madison wciąga powietrze, jak cicho wzdycha i jak powoli wypuszcza powietrze ze swoich rozchylonych ust. Zacząłem kochać tą dziewczynę dopiero w momencie, kiedy nagle zniknęła bez wieści, wtedy właśnie przyznałem się przed samym sobą, że jestem w stanie sprowadzić ją bezpieczną i całą z każdego, nawet najbardziej wyludnionego miejsca na tej planecie.
Może mówię jak pierdolona cipa, ale taka jest prawda. Jeżeli chodzi o uczucie do niej to tak, jestem skończonym frajerem.
Uśmiechałem się jak głupi widząc jak Madison reaguje a mój dotyk i pocałunki. - Madison. Jesteś najpiękniejszą dziewczyną na świecie. - szepnąłem w jej skórę, a po chwili dostałem się do jej pełnych ust. Madison przygryzała wargę, dlatego delikatnie ją pocałowałem i chwyciłem zębami wargę którą trzymała. Nagle poczułem jak delikatne i drobne dłonie Madison zaczynają pozbawiać mnie ubrań, ale po chwili ja zatrzymała. Zmarszczyłem brwi.
- Madison. Nie musimy iść dalej.
Widziałem, że się wahała. Nie chciałem jej do niczego namawiać. To co pomiędzy nami się dzieje zależy tylko i wyłącznie od niej. Ja jestem w stanie dać jej wszystko, wystarczy że kiwnie głową i się zgodzi, a będę w stanie rzucić świat do jej stóp. Kocham ją, kurwa.
Muszę to w końcu przyznać przed samym sobą, do chuja.
Dziewczyna zabrała ręce z mojego ciała, a po chwili mocno objęła moją szyję i przytuliła się.
Nagła zmiana nastroju. Eh.
- Kochanie - szepnąłem przytulając jej drobne ciało do siebie. Cisza.
Chciałbym ją schować i nigdy nie wypuścić, żeby już nigdy nie musiała cierpieć. Lezelismy w ciszy a ja spokojnie gładziłem szyję Madison swoim nosem. Dźwięczącą w uszach ciszę przerwał ciszy płacz.
- Jestem w stanie dać ci wszystko. Chcę dać ci to co mam, mimo tego, że masz każdą możliwą rzecz na tym pieprzonym świecie. Tylko daj mu szansę. Daj mi szansę, żebym sprawił byś była szczęśliwa.
Mad, proszę. Mad. Zgodz się.
Madison nie odpowiedziała wciąż trwając przy moim ciele, a z jej pełnych ust wydobywał się bolesny płacz. Zsunąłem się z jej ciała chcąc porozmawiać o tym co dzieje się w jej głowie. Chcę jej pomóc, ale do tego potrzebuje informacji od niej samej, jakichś zwierzeń, kurwa, czegokolwiek, żeby wiedzieć w jaki sposób jej pomóc.
Nagle Madison ruszyła do łazienki, biegnąc mało co nie potknęła się o własne nogi. Ruszyłem za nią, ale szybko zamknęła drzwi. Uderzyłem pięścią w drewno i oparłem o nie czoło czując się bezsilny. Nie wiedziałem o co dokładnie jej chodzi. Może to była jedynie kwestia jej odrzucenia do czyjegoś dotyku po tym co zrobili jej ci skurwiele. Ale dlaczego nie odpowiedziała mi na to jak proszę ją o to, żeby dała mi szansę.
Ja tylko chcę; żeby była szczęśliwa. Kurwa mać.
- Madison, daj mi szansę - powiedziałem cicho zamykając oczy.
- Zostaw mnie - usłyszałem zza drzwi. To zabolało.
- Zostaw mnie! - wrzasnęła Madison, a ja zacisnąłem ponownie pięść na drzwiach chcąc je rozpieprzyć, żeby tylko dostać się do niej. Zapytacie- po co? Przecież właśnie cię odrzuciła. Ale ja nie chcę pozwolić jej odejść, tym bardziej, że nie wiem o co chodzi. Kurwa, nie. Ona tego chce, ale żeby się upewnić musiałem się o to zapytać.
- Chcesz żebym cię zostawił?
- Tak - odpowiedziała dziewczyna, ale w jej głosie usłyszałem ból, słyszałem jak jej głos zaczyna drżeć.
- Madison...
- Justin Proszę, idź stąd.
Ona naprawdę tego chciała, naprawdę chce, żebym ją zostawił. Najważniejsze, że jest już bezpieczna. Jej ojciec przetransportuje ją do domu w Nowym Jorku i będzie już bezpieczna u siebie w domu, wróci do pełni zdrowia.
- Żegnaj Madison. - powiedziałem cicho w drzwi, a chwilę później usłyszałem głośny płacz Madison. Zmarszczyłem brwi. Nie mogę tego słuchać.
Nie powinienem, nie powinienem jej dotykać i próbować doprowadzić do seksu, bo minęło zbyt mało czasu, żeby to się udało. Poza tym na pewno po tym uważałaby, że zostawię ją jak tylko ją "zaliczę". Kurwa, nie mam 15 lat, żeby bawić się w takie rzeczy. Jak byłem smarkaczem to bawiły mnie takie rzeczy, ale teraz to jest żałosne. Dobra, macie mnie. Do momentu aż poznałem Madison robiłem takie rzeczy- dragi, przypadkowy seks i zabawa w klubie aż do rana, ale kurwa- jestem właścicielem tego klubu, a to, że niektóre dziwki zrobią wszystko, żeby dotknąć mojego kutasa to nie moja wina.
Ale Madison była inna, jest delikatna i nie jest nachalna. Znalazłem się przy windzie, ale nie chciałem czekać aż znajdzie się na moim piętrze, dlatego poszedłem w stronę schodów. Zbiegłem co dwa schody dwa piętra niżej. Jestem wkurwiony, potrzebuję rozluźnienia.
Wyszedłem na zewnątrz, a w moje ciało uderzyło chłodne norweskie powietrze. 14:22. Na pewno żaden klub o tej porze nie jest otwarty, dlatego ruszyłem do baru na rogu, który widziałem, kiedy przejeżdżaliśmy przez Oslo jadąc do hotelu. Bar "øl", cokolwiek to znaczy, nie był eleganckim miejscem, ale podobał mi się. Brakowało mi takiego klimatu- zapachu dymu papierosowego, piwa, alkoholu i innych gówien. Usiadłem przy ladzie pomiędzy dwoma mężczyznami- jeden w średnim wieku w zniszczonym garniturze, a drugi- młodszy ode mnie z pedalską blond grzywką na bok i przywołałem barmana.
- Hva vil du? - powiedział przypakowany mężczyzna, który był tu barmanem.
Zmarszczyłem brwi nie rozumiejąc. Co to do chuja znaczy? Uniosłem brwi pokazując tym, że nie rozumiem o czym facet do mnie mówi.
- Hva vil du? - powtórzył barman tracąc już cierpliwość.
- Koleś pyta czego chcesz - powiedział blondyn siedzący po mojej lewej stronie uśmiechający się cwaniacko w moją stronę.
- Jak jest "piwo" po waszemu? - odpowiedziałem niemiło.
- øl - odpowiedział, a po chwili się zaśmiał.
- Whiskey - odpowiedziałem barmanowi odwracając się w jego stronę. Mężczyzna powoli kiwnął głową, a po chwili zniknął gdzieś za półkami.
- Nie jesteś stąd, nie?
Odwróciłem się w stronę blondyna i odpowiedziałem mu tym samym tonem.
- Nie - warknąłem cicho.
- Du gjør narr av seg selv.
Blondyn zaśmiał się tak jakby powiedział najśmieszniejszy żart na tym jebanym świecie.
- Co tam kurwa szepczesz?
- Cunt.
W tym momencie na ladzie przede mną znalazła się szklanka whiskey. Szybko ją opróżniłem.
Justin chwycił nieznanego mu blondyna za kołnierz jego koszuli i podniósł do góry poobijanego chłopaka.
______________