poniedziałek, 29 września 2014

2. " God, not him"

Kiedy tylko weszłyśmy do klubu poczułam uderzenia basów z muzyki roznoszących się po każdym zakątku klubu. Tak naprawdę byłam dopiero pierwszy raz w klubie. Razem z Aną weszłyśmy dalej. Kiedy tylko tłum się zagęścił chwyciła moją dłoń nie przestając iść w stronę baru.
Atmosfera w klubie była niesamowita.
Dudniło mi w głowie od głośnej muzyki,przez co czułam się w dość... Ym. Dziwny sposób. Nazwijcie to jak chcecie, ale naprawdę miałam mieszane uczucia.
- Chcesz coś do picia? - Ana krzyknęła w moja stronę próbując przebić się przez głośną muzykę i piszczący tłum. Uśmiechnęła się znacząco w moja stronę.
- Soku- odpowiedziałam jej równie głośno jak ona mi. Dziewczyna roześmiała się patrząc na mnie z rozbawioną miną- no co?
- Jesteśmy na imprezie, a ty chcesz poć sok?
Wzruszyłam ramionami pokazując jej, że niezbyt mnie interesuje co teraz o mnie myśli.
- Mad, żartujesz sobie ze mnie?
- Nie.
- Uh. Jesteś taka dziwna i sztywna dzisiaj.
Jednym gestem dłoni Ana przywołała barmana i z zalotnym spojrzeniem złożyła zamówienie. Barman odwzajemnił jej spojrzenie, a dodatkowo uśmiechnął się w jej kierunku. Fakt, facet był bardzo przystojny. Szkoda, że trochę za stary dla mojej wiecznie napalonej przyjaciółki.
Nie zrozumcie mnie źle, ale Ana jest typem dziewczyny, która lubi dużo zabawy. Chodzi ciągle na imprezy, flirtuje z chłopakami i uważa, że interesowanie się jednym chłopakiem jest dla nudziar, które nie mają czasu i/lub odwagi na imprezy. Dziecinada.
Po chwili barman przyszedł z naszym zamówieniem. Przede mną postawił sok, a przed Aną kieliszek z niebieską cieczą. Przyznam, że wyglądało to efektownie, a dodatkowo dawało pragnienie, żeby tego spróbować.
Chwyciłam swoją słomkę między palce i pomieszałam sok. Zawsze to robię. Nie wiem dlaczego. Nawyk, czy coś w tym stylu.
Ana szybko chwyciła za kieliszek i wypiła jego zawartość. Rozszerzyłam ze zdumienia oczy.
- No co? - rzuciła w moja stronę, a po chwili znowu zawołała barmana. - Jeszcze kolejkę poproszę.
- Ana, przestań.
- Wyluzuj. Przyszłaś się bawić, czy pić sok i tylko patrzeć na całą imprezę?
Westchnęłam cicho patrząc na to jak wypija kolejkę, a potem znowu zamawia następną. Po kilku rozdaniach Ana ledwo mówiła i trzymała się na nogach.
Wow. Ta to ma słabą głowę.
- Mad. Chodźmy się bawić- krzyknęła łapiąc mnie za ręce. Powoli zsunelam się z krzesła barowego i weszłam z pijaną Aną na środek parkietu. Tańczyłyśmy obok siebie.
W pewnym momencie poczułam jak ktoś chwyta mnie za rękę. Zobaczyłam przystojnego blondyna o zielonych oczach.
- Cześć- przywitał się krótko ze mną pp czym objął mnie w talii i zaczął poruszać naszymi ciałami w rytm muzyki. Trochę czasu zajęło mi zarejestrowanie tego, co się wokół mnie dzieje. Po chwili ułożyłam  swoją dłoń na jego karku i uśmiechnęłam się nieśmiało do niego.
- Cześć.- odpowiedziałam, kiedy znalazłam wygodną pozycję dla swoich rąk, po czym uniosłam swój wzrok i uśmiechnęłam się nieśmiało.
- Jak masz na imię?
Chłopak wydawał się kulturalny, no, przynajmniej nie był aż tak pijany jak pozostała część towarzystwa.
- Madison. A ty?- odpowiedziałam spokojnie. Chwile później mój wzrok spoczął na Anę, która właśnie obściskiwała się z jakimś chłopakiem. Był wysokim brunetem, jego włosy były wygolone po bokach, a środek był postawiony na żelu, a do tego seksownie zaczesany. Na szyi miał gruby łańcuch, a napięta na ramionach koszulka pokazywała kształt jego mięśni.
Przeprosiłam blondyna, z którym tańczyłam i ruszyłam w stronę mojej pijanej przyjaciółki.
Złapałam nieznanego mi chłopaka za koszulkę i odepchnęłam od Any.
- Co jest, kurwa?- warknął groźnie w moja stronę. Jego oczy były ciemne, na tyle, aby zmrozić krew w moich żyłach.
- Zostaw ją. Odczep się od mojej przyjaciółki.
Starałam się być równie groźna, co on, dlatego mój głos także był przepełniony jadem.
- Z tego co widzę to tej małej dziwce się to podoba- wykrzywił swoje pełne usta w triumfalnym uśmiechu.
Nie spodobało mi się to jak nazwał Anę. W tym momencie moja złość osiągnęła górną granicę, dlatego przestałam kontrolować to co robię i mówię.
Mój umysł ocknął się z tej całej mgły złości dopiero, gdy poczułam jak moja dłoń zderza się z jego policzkiem.
Odzyskując zimną krew uśmiechnęłam się w ten sam sposób, w jakim on zrobił to wcześniej, po czym pospiesznie chwyciłam przyjaciółkę za nadgarstek i wyprowadziłam z klubu.
Ulica była niepokojąco pusta. Światła ulicy w piękny sposób odbijały się od mokrej nawierzchni asfaltu. Kątem oka zerknęłam na Anę, która ledwo co szła w swoich zabójczo wysokich szpilkach. Kiedy doszłyśmy do jej samochodu zorientowałam się, że torebka z ramienia Any zniknęła.
- Cholera- Mruknęłam próbując wymyślić w jakim miejscu mogła ją zostawić. Wszystko wskazywało na to, że została w klubie.
Zawróciłyśmy w stronę klubu rozpoczynając długą i trudną wycieczkę z uwieszoną na mnie Aną. Po drodze zatrzymywałyśmy się kilka razy, bo Ana musiała oddać całą zawartość swojego żołądka. Kiedy w końcu znalazłyśmy się przy wejściu do klubu poprosiłam  ochroniarza, aby zwrócił uwagę na moja przyjaciółka, a ja za chwilę po nią wrócę. Zgodził się szybko, co mnie bardzo zdziwiło.
Weszłam do klubu rozglądając się w poszukiwaniu złotej kopertówki z Coco Channel.
W końcu zauważyłam ją w miejscu,.W którym siedziała grupa pewnych siebie chłopaków i dziewczyn tańczących przy nich jak dziwki. Wśród chłopaków zobaczyłam tego o ciemnych i przerażająco zimnych oczach. Zauważył mnie.
Boże, tylko nie on.

____________________

I mamy drugi. Powiedzcie jak wrażenia?
Chciałabym, żebyście komentowali wpisy, bo nie wiem czy ktoś wgl to czyta i czy jest sens, abym pisała to opowiadanie dalej. Liczę na Was. :)

Czekam na wszelkie uwagi, hejty i wszystko inne na asku.

Następny w czwartek.

#love
/ Ann

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz