Madison's POV:
Kiedy się obudziłam było już południe. Równo 12:00.
Przeciągnęłam się prostując swoje kończyny i uśmiechnęłam się wtulając swój policzek w miękką poduszkę.
Uśmiechnęłam się na samą myśl, że dzisiaj sobota i w końcu będę mogła odpocząć od nauki. Przynajmniej przez jeden dzień.
Sięgnęłam ręką po telefon i zobaczyłam nową wiadomość. Nie była od Justina.
Przeciągnęłam się prostując swoje kończyny i uśmiechnęłam się wtulając swój policzek w miękką poduszkę.
Uśmiechnęłam się na samą myśl, że dzisiaj sobota i w końcu będę mogła odpocząć od nauki. Przynajmniej przez jeden dzień.
Sięgnęłam ręką po telefon i zobaczyłam nową wiadomość. Nie była od Justina.
Od: Nieznany
Mam coś dla ciebie Madison. Sądzę, że powinnaś przyjść.
Dzisiaj. O 16:00 na Low Street 240.
Mam coś dla ciebie Madison. Sądzę, że powinnaś przyjść.
Dzisiaj. O 16:00 na Low Street 240.
Wzdrygnęłam się na tą wiadomość, ale postanowiłam odpisać.
Do: Nieznany
Powiedz mi kim jesteś.
Powiedz mi kim jesteś.
Po chwili na moim ekranie pojawił się duży komunikat, że nie można wysłać tej wiadomości.
What? O co w tym wszystkim chodzi?
Zwlokłam się powoli z łóżka i ruszyłam w stronę łazienki. Wzięłam odświeżający prysznic, umyłam i wysuszyłam włosy. Nałożyłam na siebie koszulę z kołnierzykiem, jeansy ładnie opinające moja pupę oraz płytkie białe conversy.
Powinnam pójść z psem ma spacer. Westchnęłam cicho i zeszłam na dół chowając swój telefon do tylnej kieszeni spodni. Nikogo nie było na dole, co mnie trochę zdziwiło. Gdzie mogli pójść? Nie tracąc ani chwili na dalsze rozmyślanie chwyciłam smycz z haczyka w przedpokoju i zagwizdałam, aby przywołać mojego psa.
- Honey! - krzyknęłam. Po dłuższej chwili usłyszałam jak mój golden retriever powoli idzie w moja stronę. - Idziemy na spacer.
Otworzyłam drzwi i wyszłam na zewnątrz zamykając je na klucz. Jeżeli rodzice wyszli gdzieś to na pewno mają ze sobą klucze. Ruszyłam w stronę parku, który był moim ulubionym od momentu, kiedy tylko się tu wprowadziliśmy.
Było ciepło i słonecznie. Środek maja, niebawem zaczną się wakacje, a po nich czas wyjazdu na studia.
Szłam powoli ulicą, a kiedy w końcu dotarłam do parku spuściłam psa ze smyczy. Honey pobiegła przed siebie, a za chwilę przyniosła mi w zębach patyka. Czas na zabawę. Rzuciłam jej kilka razy patyka, kiedy nagle poczułam wibracje w kieszeni jeansów. Wyjęłam telefon i odczytałam wiadomość.
What? O co w tym wszystkim chodzi?
Zwlokłam się powoli z łóżka i ruszyłam w stronę łazienki. Wzięłam odświeżający prysznic, umyłam i wysuszyłam włosy. Nałożyłam na siebie koszulę z kołnierzykiem, jeansy ładnie opinające moja pupę oraz płytkie białe conversy.
Powinnam pójść z psem ma spacer. Westchnęłam cicho i zeszłam na dół chowając swój telefon do tylnej kieszeni spodni. Nikogo nie było na dole, co mnie trochę zdziwiło. Gdzie mogli pójść? Nie tracąc ani chwili na dalsze rozmyślanie chwyciłam smycz z haczyka w przedpokoju i zagwizdałam, aby przywołać mojego psa.
- Honey! - krzyknęłam. Po dłuższej chwili usłyszałam jak mój golden retriever powoli idzie w moja stronę. - Idziemy na spacer.
Otworzyłam drzwi i wyszłam na zewnątrz zamykając je na klucz. Jeżeli rodzice wyszli gdzieś to na pewno mają ze sobą klucze. Ruszyłam w stronę parku, który był moim ulubionym od momentu, kiedy tylko się tu wprowadziliśmy.
Było ciepło i słonecznie. Środek maja, niebawem zaczną się wakacje, a po nich czas wyjazdu na studia.
Szłam powoli ulicą, a kiedy w końcu dotarłam do parku spuściłam psa ze smyczy. Honey pobiegła przed siebie, a za chwilę przyniosła mi w zębach patyka. Czas na zabawę. Rzuciłam jej kilka razy patyka, kiedy nagle poczułam wibracje w kieszeni jeansów. Wyjęłam telefon i odczytałam wiadomość.
Od: Justin
Seksownie wyglądasz w tych spodniach, shawty.
Seksownie wyglądasz w tych spodniach, shawty.
Poczułam jak się rumienię, a po chwili zaczęłam rozglądać się w poszukiwaniu Justina.
Do: Justin
Wyjdź gdziekolwiek jesteś.
Wyjdź gdziekolwiek jesteś.
Uśmiechnęłam się pisząc tą wiadomość i zaczęłam powoli iść w głąb parku. Pies grzecznie kroczył obok mnie. Wibracja.
Od: Justin
Lubię zabawy takie jak chowanego. Złap mnie jeśli potrafisz.
Lubię zabawy takie jak chowanego. Złap mnie jeśli potrafisz.
Zaśmiałam się z jego infaltynizmu. Zignorowałam wiadomość i zagwizdałam do Hondy, a ona zaczęła śmiesznie skakać wokół mnie.
Wibracja.
Wibracja.
Od: Justin
Zagwiżdż jeszcze raz. Lubię patrzeć na twoje usta.
Zagwiżdż jeszcze raz. Lubię patrzeć na twoje usta.
Zaśmiałam się, kiedy zobaczyłam jak Honey biega wokół drzewa widząc wiewiórkę i schowałam telefon do kieszeni.
Nagle poczułam jak coś chwyta mnie od tyłu i zakrywa mi usta. Zaczęłam się szarpać chcąc się wyrwać mojemu oprawcy.
- Spokojnie, maleńka.
Usłyszałam czyjś pomruk, znajomy pomruk. Poczułam jak uścisk rozluźnia się, a ja mogę się odwrócić. Przed sobą widzę tego cudownego chłopaka o karmelowych oczach. Justin.
- Co ty do cholery robisz? - warknęłam w jego stronę, jednak on mocno chwycił mnie w talii i zbliżył się do mnie. Bez zastanowienia złączył nasze usta ze sobą i zaczął poruszać wargami. Sapnęłam zaskoczona tym ruchem. Ale to co robił swoimi wargami sprawiało,że zaczęłam się rozpływać. W swoim uścisku trzymał moje ręce przyparte do mojego ciała, tak jakby unikał mojego dotyku. Nie zastanawiałam się długo nad tym. Zaczęłam odwzajemniać jego pocałunek.
W moim brzuchu uwolniło się stado milionów motyli chaotycznie latających wewnątrz mnie.
Poluźnił uścisk zabierając jedną rękę. Chwycił moje włosy w garść i pociągnął je do tyłu powodując, że moja głowa odchyliła się. Jego usta zaczęły powolna wędrówkę wzdłuż mojej szczęki do szyi. Warknął cicho mając na swojej drodze przeszkodę w postaci mojego kołnierzyka od koszuli. Jednym sprawnym ruchem palca rozpiął dwa górne guziki mojej koszuli i powrócił do całowania.
Byłam ciekawa co jeszcze potrafią jego palce.
" Ogarnij się, Madison ! " krzyczała moja podświadomość próbując przebiec przez stado motyli w moim wnętrzu.
Nagle chłopak zaczął ssać i przygryzac skórę na mojej szyi na co westchnęłam czując się spragniona jego ust.
Nie mogłam dosięgnąć jego ust, dlatego delikatnie ugryzłam jego policzek.
- Co kurwa? - warknął odrywając się od mojej szyi a ja wykorzystałam okazję i delikatnie ugryzłam jego dolna wargę. Z jego ust wydobył się gardłowy jęk.
Łakomie wpił się w moje usta przypominając wampira spragnionego świeżej i czystej krwi.
Odwzajemniałam jego pocałunki z trudem, ponieważ ciężko było za nim nadążyć. Puścił moje włosy i zsunął dłoń na pośladki, gdzie zacisnął palcami moją pupę.
Sapnęłam, a on skorzystał z okazji i wśliznął swój język do środka. Nasza ślina zaczęła się mieszać, a języki prowadziły ze sobą walkę o dominację.
Nagle poczułam jak coś chwyta mnie od tyłu i zakrywa mi usta. Zaczęłam się szarpać chcąc się wyrwać mojemu oprawcy.
- Spokojnie, maleńka.
Usłyszałam czyjś pomruk, znajomy pomruk. Poczułam jak uścisk rozluźnia się, a ja mogę się odwrócić. Przed sobą widzę tego cudownego chłopaka o karmelowych oczach. Justin.
- Co ty do cholery robisz? - warknęłam w jego stronę, jednak on mocno chwycił mnie w talii i zbliżył się do mnie. Bez zastanowienia złączył nasze usta ze sobą i zaczął poruszać wargami. Sapnęłam zaskoczona tym ruchem. Ale to co robił swoimi wargami sprawiało,że zaczęłam się rozpływać. W swoim uścisku trzymał moje ręce przyparte do mojego ciała, tak jakby unikał mojego dotyku. Nie zastanawiałam się długo nad tym. Zaczęłam odwzajemniać jego pocałunek.
W moim brzuchu uwolniło się stado milionów motyli chaotycznie latających wewnątrz mnie.
Poluźnił uścisk zabierając jedną rękę. Chwycił moje włosy w garść i pociągnął je do tyłu powodując, że moja głowa odchyliła się. Jego usta zaczęły powolna wędrówkę wzdłuż mojej szczęki do szyi. Warknął cicho mając na swojej drodze przeszkodę w postaci mojego kołnierzyka od koszuli. Jednym sprawnym ruchem palca rozpiął dwa górne guziki mojej koszuli i powrócił do całowania.
Byłam ciekawa co jeszcze potrafią jego palce.
" Ogarnij się, Madison ! " krzyczała moja podświadomość próbując przebiec przez stado motyli w moim wnętrzu.
Nagle chłopak zaczął ssać i przygryzac skórę na mojej szyi na co westchnęłam czując się spragniona jego ust.
Nie mogłam dosięgnąć jego ust, dlatego delikatnie ugryzłam jego policzek.
- Co kurwa? - warknął odrywając się od mojej szyi a ja wykorzystałam okazję i delikatnie ugryzłam jego dolna wargę. Z jego ust wydobył się gardłowy jęk.
Łakomie wpił się w moje usta przypominając wampira spragnionego świeżej i czystej krwi.
Odwzajemniałam jego pocałunki z trudem, ponieważ ciężko było za nim nadążyć. Puścił moje włosy i zsunął dłoń na pośladki, gdzie zacisnął palcami moją pupę.
Sapnęłam, a on skorzystał z okazji i wśliznął swój język do środka. Nasza ślina zaczęła się mieszać, a języki prowadziły ze sobą walkę o dominację.
Pocałunek stawał się coraz bardziej namiętny, jednak moja podświadomość trzymała rękę na pulsie i z siłą odciągnęła mnie od chłopaka.Odsunęłam się od Justina, ale on jedynie wzmocnił swój uścisk.
- Jesteś najgorętszą dziewczyną w tym mieście, shawty- mruknął Justin i schował twarz w moją szyję delikatnie łaskocząc mnie w twarz swoimi włosami. Czułam mokre pocałunki u podstawy szyi co sprawiło, że zakrztusiłam się powietrzem.
Moje ciało zaczęło mnie zdradzać. Wychodziło naprzeciw jego pieszczotom zamiast uciekać od nich. Przecież wcale go nie znałam, powinnam uciekać jak najdalej tylko mogę i ile tylko mam sił w nogach.
Całował mnie tak łagodnie, czule i zachłannie. To była mieszanka wybuchowa. Czułam jak moje nogi uginają się pod moim ciężarem robiąc się miękkie jak z waty.Chciałam chwycić się jego ramion, aby utrzymać równowagę, ale nie mogłam, ponieważ mocno trzymał moje ręce dociśnięte do mojego ciała. Puścił moje włosy uśmiechając się i wykonując ostatni ruch wargami.
Po chwili uniósł głowę i spojrzał w moje oczy opierając swoje czoło o moje.
Przygryzłam dolną wargę, a jego oczy pociemniały w taki sposób, że nie można było z nich niczego odczytać. Wolną dłonią sięgnął do mojej twarzy i ruchem kciuka wyciągnął moją dolną wargę z panowania moich zębów.
- Nie rób tego, bo będę musiał zrobić coś, czego nie chcesz- mruknął w moje wargi i delikatnie się uśmiechnął. Zaczerpnęłam powietrza, kiedy poczułam jak jego palce gładzą linię mojej szczęki.
Wpatrywał się intensywnie w moje oczy, a ja stałam jak zahipnotyzowana czekając na to, co zrobi.
W pewnej chwili zaczął się pochylać w moją stronę. Był wyższy ode mnie o około 10 centymetrów.
Kiedy zaczął się pochylać przez moje ciało przeszedł dziwny elektryzujący dreszcz, a dodatkowo rodziło się we mnie napięcie i dziwne wyczekiwanie, aż jego usta zetknął się z moimi.
Złączył nasze usta razem powoli poruszając wargami, a mnie wystrzelił na inną planetę.
Przestało się liczyć gdzie jestem i czy ludzie patrzą na nas. Wszystko miałam gdzieś.
Nagle moja podświadomość mocno klepnęła mnie w ramię każąc mi zacząć myśleć racjonalnie. Pieprzona podświadomość.
Odzwajemniałam pocałunki chłopaka synchronizując się z ruchami jego warg.
Justin przerwał pocałunek i uśmiechnął się zadziornie.
- A gdzie twój pies? - powiedział wypuszczając mnie ze swoich objęć, dzięki czemu odzyskałam utęsknioną (a może nie?) swobodę ruchu.
Klepnęłam się w czoło i zaczęłam wołać psa krzycząc jak tylko potrafiłam.
- Zagwiżdż- usłyszałam cichy pomruk Justina.
Spięłam się. Ale to był jedyny pomysł, jaki może poskutkować i przywołać mojego psa do mnie.
Zagwizdałam, a Justin cicho mruknął.
W oddali zauważyłam biegnącą w moją stronę kulkę białego futra i już wtedy wiedziałam, że to Honey, mój pies.
Kucnęłam będąc gotowa, żeby się przywitać z psem. Honey nie została obojętna i radośnie polizała moją twarz, na co z ust Justina uciekło krótkie "fu". Przypięłam smycz do obroży psa i podniosłam się.
Wiedząc, że chłopaka brzydziło to co przed chwilą się stało podeszłam do niego i słodko pocałowałam go w jego pełne wargi dodając cicho "Do zobaczenia", po czym odeszłam w swoją stronę.
Wyciągnęłam swój telefon i zaczęłam pisać wiadomość.
Do: Justin
Masz miękkie usta.
Wysłano. Zaczęłam śmiać się z beznadziejności tego tekstu i schowałam telefon do tylnej kieszeni spodni. Wibracja- przyszła odpowiedź.
Od: Justin
A ty jesteś najgorętszą dziewczyną w tym mieście, shawty.
Zaśmiałam się z tego, że powiedział to już drugi raz chowając telefon, a po chwili odwróciłam się.
Zauważyłam, że Justin wpatruje się we mnie intensywnie stojąc ciągle w tym samym miejscu. Zarumieniłam się.
Już nie odwróciłam się w jego stronę.
____________________________________
Tak jak mówiłam.
W ramach rekompensaty dodałam kolejny rozdział dzisiaj.
I jak wrażenia?
Czekam na komentarze, skargi i wnioski :)
#love
Ann
Dziękuję ci strasznie ! <3 uwielbiam to opowiadanie ! Pisz dalej <3 /Amelia
OdpowiedzUsuńSpoczko rozdział =) xxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba =)
OdpowiedzUsuńsuper ;)
OdpowiedzUsuńBłagam dodaj.kolejny, zakochałam się <3
OdpowiedzUsuńBoże to było gorące! Uwielbiam wiadomości jakie pisze Justin! Zdecydowanie będę stałą czytelniczką bloga! ;)
OdpowiedzUsuńKiedy nastepny ? :c
OdpowiedzUsuń