sobota, 1 listopada 2014

8. " I'll take You to the party, shawty. "


Justin's POV :

Stałem ma środku chodnika i obserwowałem jak Madison oddała się ode mnie aż w końcu znika gdzieś za zakrętem. Potrzebowałem seksu, a ta dziewczyna cholernie dobrze potrafiła rozpalić moje podniecenie. Odwróciłem się na pięcie i ruszyłem w stronę dobrze znanego mi miejsca. Klubu, który należał do mnie i do chłopaków.
Po krótkiej korespondencji z Madison szybko znalazłem się w wąskiej ulicy, po której roznosiło się echo od głośnej muzyki. Było wcześnie.
Spojrzałem na zegarek na lewym nadgarstku. 15:18
Za wcześnie na imprezowanie? Nie. Nigdy dla mnie nie było na wcześnie. Każda pora było odpowiednią, żeby zapalić, napić się i uprawiać seks. Z byle kim.
Wszedłem do klubu i poczułem jak o moją klatkę piersiową obiła się fala dźwiękowa. Czułem na sobie wzrok wszystkich dziewczyn. Tępe dziwki. Tak naprawdę chcą mojego dużego kutasa. Znam takie. Każda dziewczyna taka jest.
Przypuszczam, że nawet Madison udając grzeczną dziewczynkę myśli o moim koledze w ten sposób jak każda dziewczyna tutaj w tym cholernym klubie.
Nagle poczułem jak ktoś szarpie mnie za ramię i odciąga na bok.
- Bieber.
Mój chłodny wzrok spotkał się z oczami Johnego Spencera - głównego dowodzącego wrogim gangiem - The Strips .
- Spencer. Czego szukasz w moim klubie? Nie masz wstępu do tego miejsca.- warknąłem w jego stronę.
Na jego twarzy pojawił się cwaniacki uśmieszek.
- Przyszedłem przypomnieć ci o pewnej rzeczy. Odbiorę ci wszystko co twoje, tak samo jak ty odebrałeś mi wszystko co moje. Już niedługo.
- Mówisz o tej suce, która przypadkiem znalazła się na linii strzału?
Poczułem silne uderzenie w nos, a po chwili jak krew spływa po moich ustach.
Spiąłem mięśnie i oddałem mu cios przez co zderzył się ze ścianą, która znajdowała się za jego plecami.
- Posłuchaj mnie kurwa.- zacząłem chwytając go za kołnierz od kurtki - w tym życiu, które prowadzisz nie ma miejsca na miłość i dziewczyny, które miałyby zagrzać miejsce na dłużej przy tobie. Siedzisz w biznesie zbyt mało czasu, żeby o tym wiedzieć. A teraz wypierdalaj zanim stanie się coś gorszego niż zabicie twojej dziewczyny. Nie powiem, że nie sprawiło mi to przyjemności, bo musiałbym skłamać.
Puściłem jest kołnierz i ruszyłem w stronę drzwi trzymając go za kark. Wypchnąłem go za drzwi, a po chwili ruszyłem w stronę loży zarezerwowanej tylko dla mnie i moich kumpli. Pizda a nie facet. Usiadłem na wygodnej kanapie i wytarłem nos kawałkiem materiału.
- Co jest Bieber? - poklepał mnie po ramieniu Drew na co odwrociłem głowę w jego stronę.
- Dostałem pizdę w ryj i jestem wkurwiony , wystarczy?
- Woha , Bieber. Nie zabijaj. Spójrz ile tutaj dziewczyn. Rozładuj napięcie. - Drew pokazał ręką na dziewczyny tańczące przy naszym podeście. Poczułem jak moje napięcie rośnie i dodatkowo potrzebuje rozluźnienia. Chwyciłem jointa leżącego na stole obok wódki i odpaliłem go w moich ustach. Zaciągnąłem się. To nie działało na mnie tak jak dawniej. W końcu zauważyłem jak jakaś pijana dziewczyna wspina się na nasz podest. Drew szturchnął mnie łokciem i skinął głową w kierunku tej dziewczyny. Uśmiechnąłem się znacząco przekręcając głowę w bok i obserwując ją. W końcu stałem.
- Zatańczymy?
Szepnąłem jej do ucha i chwyciłem za biodra. Zaczęła kręcić tyłkiem w taki sposób, że zakręciło mi się w głowie.
Nawet nie zorientowałem się kiedy szliśmy za rękę do mojego samochodu. Kolejna dziwka chcąca mojego kutasa.
Wsiadłem w moje sportowe bmw i z piskiem opon wyjechałem na ulice Nowego Jorku. Jechałem nie zważając na znaki. Oczywiście nie obyło się bez stania w korku.
W końcu znaleźliśmy się u mnie w domu. Szybko pozbyliśmy się ubrań i wylądowaliśmy w łóżku. Potrzebowałem tego.
Laska nieźle się spisała obciągając mi chuja . Nie miała żadnych oporów. Jak każda inna dziwka, którą znam.
Czułem jak drapie mnie po plecach próbując mnie oznaczyć, dlatego brutalnie chwyciłem jej dłonie i zawiązałem nad jej głową. Suka zaczęła mnie denerwować. 

Rano obudził mnie dzwoniący telefon. Warknąłem i chwyciłem go odbierając.
Spojrzałem wcześniej na wyświetlacz.
- Czego chcesz Drew?
- Jak noc? - zapytał, a ja wiedziałem, że uśmiecha się. Zapewne też znalazł jakąś i przeleciał ją. Norma.
- Świetnie- odpowiedziałem patrząc na dziewczynę, która była przykryta do brzucha a jej jędrne wielkie piersi pięknie sterczały. Czekały na mnie. Tak. Zamierzałem ją przelecieć drugi raz.
- Bieber jest robota dzisiaj. The Strips mają zamiar uderzyć dzisiaj. Bądź gotowy na spotkanie. Musimy omówić kilka rzeczy .
- Od kiedy jesteś szefem Drew? Ja będę oceniać kiedy potrzebne jest spotkanie. Skoro The Strips mają uderzyć dzisiaj to będziemy gotowi. Nie trzeba tego omawiać.
Usłyszałem jak nerwowo wciąga powietrze nosem na co zaśmiałem się. Rozłączyłem się rzucając telefon na szafkę nocną obok łóżka. Szybko zatopiłem twarz w piersiach tej dziwki nie czekając na jej reakcję. Warknęła nisko.
Uśmiechnąłem się mocno przysysając się do jej skóry. Wsunąłem w nią palec. Już była mokra i gotowa na mnie. Zaśmiałem się.
Oplotła nogi wokół mojego pasa, kiedy znowu zadzwonił telefon. Wyjalem palca i oblizałem go chwytając telefon. Odebrałem bez żadnego upewnienia się kto do mnie dzwoni.

- Co znowu do kurwy nędzy Drew?! - wrzasnąłem do telefonu.
- Cześć Justin- usłyszałem cichy głos Madison. Szybko odsunąłem się od dziewczyny.
- Czego chcesz? - warknąłem nisko do telefonu.
- Ym. Nic. Przepraszam, że dzwonię i przeszkadzam. Cześć.
- Zaczekaj. Przyjadę po ciebie dzisiaj o 20. Bądź ładnie ubrana.
- Ale Justin... - zaczęła.
- O 20.
Rozłączyłem się. Uśmiechnąłem się i odłożyłem telefon na szafkę.
Dzień zaczął się udanie, zaliczyłem drugi raz tą sukę a dodatkowo umówiłem się z Madison. Myślcie co chcecie, ale chciałem mieć kontakt z tą dziewczyną. Ciekawiła mnie. Nie chodziło tylko o to, że chciałem zaproponować jej ojcowi pewien układ, bo mieli kasy do zajebania i jeszcze więcej, tylko o to, że była taka delikatna i niewinna i ciągnęło mnie do niej. Odlatywałem. Nie wiem jak to się nazywa, ale chciałem się z nią spotykać. A najbardziej niepokoiło mnie to, że nie wiedziałem jak nazwać to uczucie.
Godzina 19:58.
Stałem przy samochodzie na parkingu, gdzie się umówiliśmy, paląc papierosa. Usłyszałem stukanie obcasów i odwróciłem głowę. Madison ubrana była w różowy żakiet, elegancką koszule i idealnie leżące na niej jeansy.
Podeszła do mnie uśmiechając się swoim uroczym uśmiechem, na co moje kąciki ust drgnęły w lekkim uśmiechu.
- Cześć- przywitała się cicho.
Odpowiedziałem jej uśmiechem i szybko przyciągnąłem do siebie łącząc nasze usta. Na początku stawiała się, ale potem odwzajemnila mój pocałunek.
Odsunąłem się delikatnie i oparłem swoje czoło o jej.
-Cześć, shawty.
Zaśmiała się patrząc na mnie rozbawionym wzrokiem, a ja unioslem brwi.
-co? -zapytałem.
- Mam imię.
- Wiem. Wsiadaj do samochodu.
Posłusznie wykonała moje polecenie. Wsiadłem od swojej strony i zauważyłem jak patrzy na mnie i na samochód z zaskoczeniem.
- Co?
- Znam ten samochód.
Spojrzałem na nią odpadając silnik.
- Pieprzyłem cie juz w nim? Nie pamiętam.
- Świnia. - powiedziała nerwowo i wysiadla z samochodu wracając tam skąd przyszła.
Wyskoczyłem szybko z auta i podbiegłem za nią. Chwyciłem jej ramię i przyciągnąłem do siebie i od razu złączyłem nasze usta.
Odepchnęła mnie od siebie.
- Przepraszam. Zabiorę cie gdzieś w formie przeprosin.
Spojrzała na mnie krzyżując ręce na klatce piersiowej. Uśmiechnęła się znacząco.
-Czy Justin Bieber przeprasza?
- Nie. W życiu.
- Cóż... wydawało mi się, że właśnie to zrobiłeś.
- Nie.
-To nie idę z tobą nigdzie.
Warknąłem cicho. W co ona gra?
- Dobra. Przeprosiłem.
Uśmiechnęła się i ruszyła do samochodu nic nie mówiąc. O co chodziło tej dziewczynie?
Ruszyłem w stronę centrum miasta.
- Gdzie jedziemy?
- Zabieram cie na imprezę, shawty.
Zarumieniła się i wyjrzała za okno.
Wyglądała naprawdę niewinnie, ale pewna część mojego mózgu chciała, żeby była niewinna i grzeczna dla wszystkich innych, ale niegrzeczna dla mnie.
O tak.

_________________

JEZU MISIE. NAJBARDZIEJ WAS PRZEPRASZAM.
Wiem, że jesteście na mnie źli, ale miałam pewne problemy i nie miałam neta przez pewien czas, albo nie działała mi aplikacja, albo nie miałam jak napisać. A dodatkowo gdyby było mało to usunął mi się rozdział i było ciężko znowu go napisać w satysfakcjonujący dla mnie sposób.
Przepraszam was wszystkich.
Ale jedna dobra wiadomość jest taka, że wracamy na stałe z opowiadaniem.
Mam nadzieję,że będziecie czekać na kolejne rozdziały, tym bardziej, że akcja nam się rozkręciła.
Co myślicie o tym rozdziale? :)

Zapraszam na Aska.
@drugofeternallove

#love.
Ann

5 komentarzy:

  1. Cudowny <3 uwielbiam takiego Justina :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aww. Kochana.
      Justin ma różne postacie tak na serio. : *

      Usuń
  2. Kocham! Uwielbiam Justina jako napalonego dupka, serio xD taki jest mój ulubiony ;D cieszę się, że w końcu jest rozdział, kocham twoje opowiadanie! Do następnego <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Błagam pisz szybko *.*

    OdpowiedzUsuń