czwartek, 19 lutego 2015

19. " Ah. Welcome to the sweet smell of revenge. "

Justin's POV :

Stałem wpatrzony w to co robi Peter na swoim komputerze. Myślałem o tym, co może się dziać w tym miejscu z Madison. Jak daleko mogli posunąć się ci skurwiele?
Nagle poczułem czyjąś dłoń na swoim ramieniu, dlatego moja głowa natychmiast przekręciła się w tę stronę.
- Spokojnie, Razor. Nic jej nie jest. Zobaczysz. Nie powinieneś się tak przejmować. - Bruce powiedział spokojnie patrząc wprost w moje oczy. To było dosyć... dziwne. Wiedziałem, że mówił serio.
Bo wiecie... spojrzenie drugiego człowieka wyraża o wiele więcej niż czyny czy słowa. A dodatkowo przydawala się umiejętność rozróżniania ludzi. W swoim stosunkowo krótkim życiu zbyt wiele razy zawiodłem się na ludziach i zbyt wielu z nich okazało się wyzyskiwaczami.
- Gdyby nie ja, Adams i jego popieprzeni znajomi,nie dotknęliby jej. - warknalem nisko.
- Kurwa, Bieber. Jest córką milionera, który utrzymuje całą gospodarkę Stanów Zjednoczonych, jest obrzydliwie bogaty. Każdy mógł ją złapać nawet jako cel do zranienia jej ojca .
- Ale to się kurwa nie powinno dziać! Rozumiesz?! - krzyknąłem wyrzucając ręce w powietrze.
Bylem sfrustrowany, zmęczony, wkurwiony i całkowicie zagubiony. Myśl, co mogli zrobić jej ci skurwiele powodowała, że moje ciało wpadało w jakieś chore wibracje.
-Wiadomość z ostatniej chwili.
Odezwał się damski głos w telewizji. Dziennikarka o jasnych włosach i czerwonych ustach przekładala między sobą kartki. Mój wzrok powędrował na monitor. Chciałem odizolować się od dyskusji z Brucem, który stał obok mnie i tak samo jak ja wpatrywał się w telewizor.
- Miesiąc temu zaginęła córka najbardziej wpływowego mężczyzny w Stanach Zjednoczonych, Will'a Beer. Madison zniknęła po wyjściu z domu w godzinach popołudniowych. Od tamtej chwili nie ma z nią żadnego kontaktu.
Wpatrywalem się w monitor małego plazmowego telewizora chcąc zrozumieć co się dzieje. W mojej głowie zaczęły tworzyć się czarne scenariusze, które przerazaly mnie samego.
- Will Beer poinformował naszą stacje, że dostał list z wyjaśnieniem, gdzie wyraźnie  napisano, że Madison Beer popełniła samobójstwo. Powołano specjalny zespół mający wyjaśnić sprawę.
Mój wzrok powoli powędrował na twarz zaskoczonego Bruce'a. Doskonale wiedział, że mowa o tej, a nie innej Madison, jednak ja wmawialem sobie, że to nie ta dziewczyna, że popełniono jakiś błąd.
Ale jak to możliwe? Jak wiele krzywdy musieli jej zrobić, żeby posunęła się do takiego rozwiązania. Rozwiązania, które zabrało mi powietrze z płuc kompletnie je wypompowując.
- Rezerwuj lot. -odpowiedziałem chłodno. - Zaczekaj Bieber, jaki lot? - odezwał się Peter. - Gdzie Ty znowu chcesz lecieć?
- Norwegia. Najbliższy wylot. Rezerwuj trzy bilety. Musimy wyrównać porachunki z bandą hien.
Nagle zapadła między nami cisza.
- To nie jest dobry pomysł, Bieber. To wszystko powinno być odpowiednio zaplanowane,poza tym...
Mówił Peter, ale przerwalem mu.
- Ma być zaplanowane tak jak oni zaplanowali wszystko odnośnie Madison? Nie będę nic planował, nie mam czasu.
Po tych słowach ruszyłem do swojego mieszkania, które przypominało pobojowisko. Talerze i szkło zostały porozrzucane po całej szerokości pokoju.
Ignorując szkło wbijajace się w podeszwę mojego buta przeszedłem na drugą stronę pokoju.
Mój plan był prosty.. zemsta. Nie ma nic słodszego od widoku umierającego wroga. Wierzcie mi, nie ma i nie będzie nic lepszego od tego rozwiązania.
Dodatkową opcją planu było odnalezienie ciała Madison i dostarczenie go z powrotem do Nowego Jorku.
Wziąłem ze sobą zapas broni, którą owinalem w gruby koc, a następnie zapakowalem do sportowej torby NIKE. Zabierając ze sobą kurtkę i telefon ruszyłem na dol z torba w dłoni.
Bruce patrzył na mnie beznamietnie.
- Mamy prywatny odrzutowiec, udało się nam załatwić szybki transport na drugi kontynent. A na miejscu zatrzymamy się w hotelu. Mamy tam trzy pokoje, tuż obok siebie.
Chwyciłem za kluczyki bmw i ruszyłem do wyjścia.
- Odjeżdżam za 5 minut. Radzę się pospieszyć. - powiedziałem groźnie i wyszedłem z klubu. Zobaczyłem swoje auto zaparkowane przy krawężniku tuż obok klubu. Wrzuciłem na tylną kanapę torbę, a sam usiadłem na miejscu kierowcy.
Spojrzałem na zegarek.
Cholera. Południe. Zaraz zaczną się korki.
Chciałem znaleźć się już w Norwegii i urwać jaja każdemu z ekipy Adamsa.
Nagle w samochodzie pojawił się Bruce i Peter, Przez co amortyzatory obniżyły się nieznacznie.
- Masz 30 minut na dojazd do lotniska. Za 40 minut odlatuje nasz samolot.
- A odprawa? -zapytałem.
- Omija nas.
Ponieważ byłem lewego rodzaju oszustem wpadł mi do głowy pewien pomysł. W samochodzie posiadałem sztuczną syrenę i koguty policyjne. Stojąc na czerwonym świetle zacząłem szukać któregoś z nich po omacku. Po kilku próbach udało mi się znaleźć koguta i wystawić go na dach. Włączyłem syrene.
Samochody zaczęły ustępować, co spowodowało, że nasz czas dojazdu o wiele się skróci.
Po kilkunastu minutach byliśmy na miejscu. Obsługa naszego lotu oprowadza nas tak, że ominelismy wszelkie odprawy.
Samolot był koloru stalowego, a w środku zupełnie różnił się od tych krajowych przewoźników. Był wygodny i komfortowy. W środku obity białą skórą i drewnem.
Po chwili wystartowalismy.
Po upływie pewnego czasu kapitan samolotu wydał ogłoszenie.
- Za godzinę podchodzimy do lądowania.
Klasnalem w ręce z uśmiechem na ustach.
Ah. Witaj słodki zapachu zemsty.

____________________

Cześć!
Mamy następny rozdział.
Jak wrażenia?

#love
Ann.

7 komentarzy:

  1. Super rozdzial! Oby to nie bylo prawda ze zdazyla sie zabic:(+

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedy nastepny ?

      Usuń
    2. Rozdziały pojawiają się w weekend. Najprawdopodobniej w sobotę.

      Usuń
  3. cudowny rozdział, czekam na następny, weny życzę :):*

    OdpowiedzUsuń
  4. Powiem tylko tyle, a raczej napiszę:
    CUDO!
    CZEKAM Z NIECIERPLIWOŚCIĄ NA NEXT'A A PISZĄC, ŻE SIĘ NIE NADAJESZ ITD PISZESZ BZDURY, BO JESTEŚ GGEENNIIALLNNAA!!! <333333
    CZEKAM NA NEXT'A <3/AleksandrA

    OdpowiedzUsuń